Pomorze zachodnie z przewagą Szczecina. Cz. 1.
Plany już były w lutym. Halinka chciała do Świnoujścia, a Edward rozszerzył projekt małego zjazdu na Szczecin.
To były projekty, które w rzeczywistość przekuła Maria – Mimka nasza „prezeska” od wyjazdów turystycznych. Na tych naszych spotkaniach trzeba się trochę nachodzić i mieć kondycję na miarę rocznika z końca pierwszej połowy XX w. Już kilka razy wypróbowaliśmy, że atrakcyjność takiego wyjazdu zwiększa się proporcjonalnie do ilości naszych absolwentów na miejscu, do którego jedziemy. Tym razem mieliśmy wyjątkowe szczęście. Już w pierwszy wieczór w Szczecinie nasze towarzystwo powiększyło się o sześć osób.
Atrakcji było tyle, że podzielę naszą relację na trzy części bo i teren bardzo ciekawy i trochę niesztampowych zdarzeń. Zaczęło się nietypowo od przejazdu pociągiem. Jak do tej pory jeździliśmy autami osobowymi lub busem. Tym razem, chwaląc kolej, rozsiedliśmy się w intercity (cały przedział nasz), Tadeusz i Marek mieli bliżej, dlatego decydowali się na samochód i dzięki temu czekali na nas na dworcu w Szczecinie – pilotując nas po wyboistych brukach (na piechotę). Po spacerze ok 25 min. byliśmy w hotelu. Pośpiech był wskazany, bo pierwsze zwiedzanie zaczęliśmy już o 16. a już po 18 byliśmy umówieni z Anią Graboń, która była organizatorką pierwszego dnia szczecińskiego. Zobaczyliśmy Bazylikę św. Jakuba, piękny renesansowy Zamek Książąt Pomorskich na Wzgórzu Zamkowym, nowoczesną Filharmonię, która w roku ubiegłym otrzymała Nagrodę im. Miesa van der Rohe architekta znanego z powiedzenia „mniej znaczy więcej” i nie ma wątpliwości, że na tę nagrodę zasłużyła. Na koniec w nastrojowej restauracji na Wałach Chrobrego zjedliśmy kolację w towarzystwie szczecinian Ani i Tomka Graboniów, Marka i Haliny Falco, Darka i Grażyny Łukaszewskich. Renata
P.S. A Edward mimo, iż był autorem części pomysłu nie mógł pojechać z nami. Życzymy zdrowia bo już niedługo następne wyjazdy.
18 maja 2016
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969