W jednej z nadgranicznych miejscowości wykryto pewnego dnia, dwa podrobione banknoty o nominale 500 zł zwane popularnie „góralami” mimo, że z górnikiem.
Po ukończonej edukacji i aplikacji rzucono mnie do Wałbrzycha, który był wszechstronnie wówczas rozwijającym się miastem. W jednej z nadgranicznych miejscowości wykryto pewnego dnia, dwa podrobione banknoty o nominale 500 zł zwane popularnie „góralami” mimo, że z górnikiem.
Falsyfikat nie miał znamion koronkowej roboty, dlatego też sprawcę szybko ustalono, zamknięto w zacisznym areszcie, a prowadzenie śledztwa przekazano miejscowej Milicji Obywatelskie. Po krótkim postępowaniu, na moje biurko trafiły akta sprawy, gdzie w piśmie przewodnim obok standardowego wniosku o objęcie podejrzanego aktem oskarżenia znajdował się i taki zapis: „Dowód rzeczowy w postaci sfałszowanych banknotów przekazujemy przekazem pocztowym“. W dniu następnym listonosz przyniósł do sekretariatu 1000 zł w stuzłotówkach. Zaczęło się nerwowe poszukiwanie falsyfikatów. Milicjant „obywatelski” wiedział, że regulamin nakazuje ostrożnie obchodzić się z ważnymi dowodami rzeczowymi i kwitować ich przekazywanie – no i pokwitowanie miał: „Dowód nadania 1000 zł”. Gdybyśmy taką scenę wstawili do filmu – nawet komedii - narazilibyśmy się na zarzut nadmiernego konfabulowania, a to tylko standardowe przeszkody w logice rozumowania.
Wojtek Koncewicz
5 czerwca 2014
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969