Czy nowoczesne techniki mogą nas
i nie tylko nas wykluczać
Nie, nie – nie jest to apel o włączenie nas do jakiejś akcji czy grupy – to jest refleksja na temat absurdów współczesnych technik informatycznych.
W naszym rozumieniu to tytułowe wykluczenie dotyczy raczej współczesnego społeczeństwa. Ze zdziwieniem i w pewnym sensie zniesmaczeniem obserwuję jak coraz to nowe grupy społeczne same wyłączają się ze społecznego życia i humanistycznego traktowania relacji między ludźmi.
Technika informatyczna, która bez wątpienia ma ogromne znaczenie dla rozwoju naukowego, dla wzrostu gospodarczego, tempa przekazywania informacji, zwiększania potencjału nauki, i wielu innych płaszczyzn naszego życia, ma też - o czym rzadziej mówimy – ujemne skutki w relacjach społecznych i rozwoju intelektualnym.
Oddajemy się – nie zdając sobie często z tego sprawy – w pakt z informatyką odczłowieczającą relacje międzyludzkie. Pozwalamy by zawładnęła nami poza naszą świadomością i wolą.
Tempo rozwoju informatyki i uzależnianie kolejnych sfer naszego życia wymyka się naszej kontroli i na razie godzimy się na to, ale w zamian nie pozyskujemy swobody w podejmowaniu własnych decyzji przed czym przestrzegał dawno już Faust i nasz rodzimy Twardowski.
Żeby nie być gołosłowną to kilka przykładów z ogromnej ilości faktów potwierdzających owo zjawisko.
Otwieram komputer i natychmiast pojawia się cały szereg komunikatów, które nie mają znaczenia dla mojej dalszej pracy ale skutecznie odwracają moją uwagę od tematu, dla którego otworzyłam to urządzenie. Zanim cokolwiek zrobię dostaję pytanie: „Czy nie pamiętasz numeru PIN” – jeszcze nawet nie zastanowiłam się czy pamiętam ale natychmiast komunikat wytrąca mnie z równowagi. Wpisuje ten PIN, który pamiętam i natychmiast dostaję następne pytanie: „Czy podoba ci się ten widok?” bo jakiś obrazek się pojawił, nad którym nie mam zamiaru ani czasu się zastanawiać. Jeśli nieodpowiednio szybko przejdę do następnych funkcji dostaję cały szereg innych pytań a moja jasność myślenia coraz bardziej na tym cierpi. Mój syn mówi (różnica pokoleń) – „nie czytaj tego” ale jeśli na moim urządzeniu pojawiają się komunikaty to powinnam się zastanowić o co chodzi bo mam „genetyczną” potrzebę zważania na komunikaty, tym bardziej, że już za chwilę pojawia się następny komunikat: „Trzeba uruchomić ponownie Twoje urządzenie w celu zainstalowania aktualizacji” – i anonimowy łaskawca z Microsoftu dodaje: „Wybierz czas ponownego uruchomienia”. Z trudem rezygnuję z aktualizacji bo chcę jak najszybciej napisać artykuł, który zaplanowałam dzisiaj na naszą stronę ale muszę przerzucić zdjęcia z aparatu fotograficznego. No i się zaczyna – aparat to też komputer – na ekranie tego małego komputera pojawia się od 10 do 12 małych ikonek, z których każda czegoś ode mnie chce. Znowu dźwięczy komenda „nie czytaj” ale już kiedyś nie przeczytałam i część zdjęć przepadło – no to czytam i coraz bardziej ciśnienie mi podskakuje. W końcu rezygnuję z „prostego sposobu” przerzucenia zdjęć i wyjmuję kartę z aparatu bo chcę włożyć do komputera ale okazuje się, że rozmiar „wejścia” nie jest kompatybilny z rozmiarem karty i trzeba to zrobić kablem. No!!!! – udało się. I wtedy przypominam sobie, że jeszcze mam dwa istotne zdjęcia w telefonie – ciśnienie rośnie do 200 – bez pomocy młodszego pokolenia nie dam rady bo znowu coś jest niekompatybilne. A to są tylko niuanse sytuacji a nie sama jej istota.
W programie Galileo ostatnio ze zdumieniem zobaczyłam jak omawiano okulary elektronicznie uzupełnione o urządzenie, które jest interaktywne z deklarowanymi przez nas zainteresowaniami. Ubierzesz to i wszystko dostosowuje się (czy chcesz czy nie ale przecież sam chciałeś) do twoich zainteresowań i preferencji – odpowiednie reklamy, obrazy, sytuacje itd. – nie mogłam się nadziwić, że ktoś chce się samodzielnie ograniczyć w wyborze i pozwala się zbombardować informacjami rzekomo dobranymi do własnych upodobań. Przecież wyłącza sobie wszelkie wiadomości na inne tematy, coraz bardziej zamyka się na różnorodność świata. Jak człowiek wrzuci sobie informacje na temat sportu albo mody to w kręgu tych wiadomości zostanie – a gdzie rozwój a gdzie ciekawość świata? itd. Szczególnie dla młodych jest to niebezpieczne.
Czytam, że są projektowane zmiany w Facebooku. Mark Zuckerberg zapowiada, że będzie to „trzęsienie ziemi” – nowa forma, „istotne informacje dla biznesów” i „informacje stanowiące zaczątek dyskusji.” A jeszcze do tego (o ile to dobrze pojęłam) będą stosowane wirtualne metody wzbogacające – znowu jakieś okulary i inne teleinformatyczne metody. Nie będę się wymądrzać bo już wiem, że i tak zostanę (i nie tylko ja) „wykluczona” z korzystania z nowego komunikatora nad czym nie ubolewam szczególnie ale boję się, że znowu część ludzi będzie uzależniała się od informatycznej techniki rezygnując ze społecznego myślenia.
Obserwuję dzieci wiezione przez matki w wózkach, które często jak zapłaczą to dostają na uspokojenie smartfona od mamy i natychmiast się uspokajają – to jest tylko odbiór obrazu a często migających barw, taki optyczny, cyfrowy smoczek. Młodzi ludzie w środkach komunikacji nie rozmawiają tylko przeglądają „coś” w smartfonie. A przecież kiedyś rozmawiało się. Nasza koleżanka prawniczka, która często korzysta z komunikacji miejskiej mówi, że teraz w tramwajach i autobusach jest cisza – nikt do nikogo się nie odzywa tylko grzebie coś w telefonie.
Takich przykładów jest więcej i nie może to być bez konsekwencji dla relacji społecznych.
Renata Gryglaszewska
14 listopada 2021
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969