Miłość, pierwsze mieszkanko i kierat małżeński

Rodzina się powiększa, dzieciąt słychać głos

Zjawiają się sukcesy, zjawiają też klęski

Powoli się zapełnia wychudzony trzos

 

W dziewięćdziesiątym czwartym zjazd naszego roku

Trudno się było poznać, bezlitosny czas

Nierzadko łezka kręciła się w oku

I jak tu koledzy nie uderzyć w gaz

 

W dziewięćdziesiątym dziewiątym bal w Książu u Plessów

Kreacje naszych dziewczyn, wśród dostojnych wnętrz

Rozmowy rodaków nie zaznały kresu

I z corocznych spotkań cieszymy się wręcz

 

Ustroń, Wisła, Krasiczyn, Spreewald i Pokrzywna

Kraków, Karpacz, Wilno, okolice Lwowa

Działalność Komitetu wielce lukratywna

Pieszczotą dla każdego z Kulidżim rozmowa

 

Baszkiewicz, Kaczmarek, Orzechowski Kazik

Z uwagą Ich słuchała aula Leopolda

Na studiach wykładami nie każdy się skaził

Ważniejszą wtedy była Premier Meir Golda

 

Nie sposób tu pominąć PółkownikaGloca

Dąbrowskiego, Klimiatę i Staszka Małysza

O Studium Wojskowym do dziś śnię po nocach

Gdym pod OP-1 mokry z potu dyszał

 

W sześćdziesiątym ósmym słynny marzec nastał

I w gmachu głównym strajk okupacyjny

Dopiero wtedy każdy z nas dorastał

I wchodził w okres antykoncepcyjny

 

Przykro to mówić, łza się w oku kręci

Druhowie nasi, pardon nec herkules

Do emigracji Gomułka Ich nęci

Chyba alkoholem dzisiaj się znieczulę

 

Wybrać musieli odległy Tel Aviv

Serce zostawiwszy w Sępolnie lub Gaju

Nasz zjazd doroczny bez wątpienia sprawi

Że we Wrocławiu będzie Im jak w raju

 

Niebiańska się powiększa nam ekspozytura

I lista nieobecnych sukcesywnie rośnie

Taka jest rzeczy normalna natura

Nie myślmy o jesieni, myślmy wręcz o wiośnie

 

Carpe diem drodzy, naszą ta paremia

Myślmy o jednym, na wznak, czy na boku

I aby szczęśliwe łączyły nas wremia

Spotkajmy się w komplecie także w przyszłym roku