Akademicki Wrocław – Artystycznie.
Z wizytą we wrocławskiej ASP
Już drugi raz wybraliśmy się na zwiedzanie uczelni wyższej – tym razem nie była to „nasza” Alma Mater. Odwiedziliśmy Akademię Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta. Imprezy organizowane przez Wrocławskie Centrum Akadmickie https://wca.wroc.pl
Z uczelnią tą też wiążą się nasze akademickie wspomnienia z lat sześćdziesiątych - szczególnie myślimy o barwnych studentach z Wyższej Szkoły Sztuk Pięknych – bo tak się w naszych akademickich czasach ta uczelnia nazywała. My wszyscy trzymaliśmy się raczej w konwencji ówczesnej mody i możliwości owych czasów a oni byli trochę jak zwariowane ptaki mające zamiast skrzydeł ogromne teczki z rysunkami i dziwaczne dodatki do niestandardowych strojów.
Dzisiaj jakby trochę odwrotnie. Oni i ich uczelnia w nowym designu w kolorystyce szaro-czarnej z lekko akcentowaną bielą, a my lubimy trochę łapiącą za oczy kolorystykę kwiatów i zieleni.
No ale zaczniemy od początku. Nasza mała absolwencka grupka dołączyła do stu osobowej grupy entuzjastów zwiedzania wyższych uczelni. Kolejne spotkanie mieliśmy w Auli Centrum Sztuk Użytkowych, Centrum Innowacyjność, ul. Traugutta 19/21. Jest to nowy (rok zakończenia budowy 2012) budynek o ogromnej kubaturze i wielu funkcjach – zobaczcie na stronie: http://www.urbanity.pl/dolnoslaskie/wroclaw/centrum-sztuk-uzytkowych-i-centrum innowacyjnosci,b2386 .
Przywitał nas JM Rektor prof. Piotr Kielan i artyści z ASP. Pan Rektor z ogniem i zaangażowaniem mówił o tym czym ASP się zajmuje o studentach i pracownikach, o kierunkach i osiągnięciach artystów no i o obiekcie w którym znajdowaliśmy się. Aulę zdobi na wielkość całej ściany komputerowo przetworzona praca doktora honoris causa ASP z 2015 r Mikaela Kihlmana szwedzkiego artysty grafika. Artystę zafascynowała polska architektura miast przemysłowych i z tej fascynacji powstał niewielki obraz – ok. 50/30 cm a następnie już przez naszych artystów zeskanowany cyfrowo podzielony na kwarty i z pietyzmem powiększony do skali rozmiarów ściany Auli. Po interesującym wprowadzeniu podzieleni na dwie grupy szliśmy zwiedzać poszczególne pracownie rozmieszczone w budynku Centrum.
No i właśnie z tym momentem wiąże się tytuł artykułu, wprawdzie piszę profani, ale żeby nikogo nie urazić całą złą sławę biorę na siebie. W momencie kiedy sala opustoszała a ja zrobiłam zdjęcie (nr. 4) wyrwało mi się spontanicznie „dom pogrzebowy”, zauważyłam, że pani z ASP, która czekała na moje wyjście trochę się zdziwiła ale też grzecznie uśmiechnęła i mimo, że poczułam się jak profan choć dzielnie wyrażający swoją opinię to w tej opinii utwierdziły mnie dwie amfory (urny?) stojące nieopodal wejścia do auli (zdj. 5).
Szliśmy korytarzami w kierunku antresoli żeby zobaczyć poszczególne pracownie i tu niestety dopasowałam się po raz drugi do tytułu: zapytałam czy trwa jakiś remont ponieważ wszędzie był szary tynk – wygładzony wprawdzie ale jakby niedokładnie i w taflach i wygładzona cementowa posadzka a nad nami wisiały ogromne rury przybrane w srebrną folię (np. zdj. 24).
Pani zamykająca wycieczkę bardzo grzecznie uświadomiła mnie, że to jest taki design.
I wtedy przypomniał mi się wiersz – wprawdzie z inną sztuką związany ale pasujący:
„Jak tu miarę odnaleźć, jak ton wybrać czysty
z tego nieprzebranego urojeń przędziwa?
Sen mnie trapi prawdziwy, lecz nierzeczywisty
i jawa rzeczywista, ale nieprawdziwa (Marian Piechal)
Nie mogłam sobie uświadomić dlaczego to czym zachwycają się specjaliści na mnie nie robi takiego wrażenia a wręcz lekko odpycha. Teraz już wiem. My studiowaliśmy w latach sześćdziesiątych, nasza młodość była związana z okresem „cementu, płyty, szarości i instalacji wierzchem” będących nie następstwem designu ale niedostatku, dlatego później zachwyciliśmy się kolorem, wręcz, jak to mówią z niechęcią artyści: „pastelozą”.
Zapewniam Was, że starałam się więcej faux-pas nie popełniać a przy tym nie było to trudne bo pracownie z galerii wyglądały świetnie, przestronne, bez zbędnego „artystycznego” nieładu i chyba bardzo funkcjonalne. Była to sobota, studentów niewielu ale jednak cały czas ktoś nad czymś pracował. Zachwyciła nas pracownia witrażu bo odzyskaliśmy kolory a pan profesor Ryszard Więckowski pięknie opowiadał o swojej sztuce, moglibyśmy jeszcze słuchać, gdyby nie to, że musieliśmy już zamienić się z drugą grupą w starej części ASP przy placu Polskim.
Renata Gryglaszewska
4 marca 2018
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969