My też miewamy kłopoty związane z galopującym czasem.
„Kiedy człowiek się starzeje, wielu rzeczy nie zauważa – świat pędzi do przodu, ludzie wciąż wymyślają coś nowego, jakieś kolejne udogodnienia” (Olga Tokarczuk -Opowiadania bizarne)
Te udogodnienia, o których pisze Olga Tokarczuk bywają często dla nas – ludzi po siedemdziesiątce – bardziej zgubne niż przydatne. Nie ma świata alternatywnego – takiego, który pozwoliłby bezboleśnie przejść ze swoich przyzwyczajeń, rzeczy i czynności wyuczonych do pędzącego świata nowych technologii, obyczajów, norm para grzecznościowych, form towarzyskich.
Literatura dostarcza nam wielu przykładów które pokazują jakie w poprzednich pokoleniach były kłopoty z dostosowaniem się do zmieniających się obyczajów. Motywy problemów z dostosowaniem się do rzeczywistości są w Lalce, Chłopach, w dziełach Hemingwaya, Biblii - jednak trudność dostosowania się wynikała raczej z ograniczonych możliwości fizycznych osób starszych a nie, jak współcześnie, z drastycznie zmienionej rzeczywistości otaczającego świata. Nas (a mnie szczególnie) interesuje natomiast problem źródeł eliminacji osób po siedemdziesiątce (przez dyplomację nie piszę „osób starych”).
Tych nowych, współczesnych warunków nie da się pominąć. Następują one lawinowo likwidując wszelkie alternatywne rozwiązania. Najlepszym przykładem są bezalternatywne rozwiązania bankowe, np.: eliminacja w wielu przykładach gotówki. Inne, które są bardziej dominujące np.: sposoby rejestracji przez komputer do lekarza, do teatru, do szeregu zakupów, różnego rodzaju usług itp. Tym samym często osoby nieposługujące się komputerem – nie ważne w jakiej formie – są eliminowane z „obiegu obywatelskiego”.
Inny sposób eliminacji obywatelskiej jest wynikiem miejsca zamieszkania. Na wsi często tam, gdzie nie ma transportu zbiorowego (a jest to wbrew pozorom częsty problem) obywatel jest „glebae adscripti” – jak nie ma samochodu i również nie ma sklepu (ja mieszkam na takiej wsi bez sklepu i transportu) to nie ma rozsądnego rozwiązania tego problemu. U nas jest jeszcze ścieżka rowerowa – ale po siedemdziesiątce podróż z zakupami może być – co czasem obserwuję -karkołomnym przedsięwzięciem.
Do takiej eliminacji ze wspólnoty nie jest potrzebna wieś – rozmawiam z obywatelką Krakowa. Mieszka w nowoczesnym bloku na dużym osiedlu – ma wprawdzie utrudnioną możliwość poruszania się ale bez większych kłopotów może jednak o lasce wyjść z mieszkania i bloku … no i co z tego? W dużych osiedlach polikwidowano wiele sklepów bo wszyscy mieszkańcy jeżdżą do supermarketów – małe sklepiki pod domem straciły rację bytu – czasem sytuację ratuje „Biedronka”. „Biedronki” zasłużyły na specjalne medale. W mieście są oczywiście zbiorowe środki transportu – ale spróbujcie przy ograniczonych (nie całkowicie wyeliminowanych) możliwościach ruchowych wejść do tramwaju a szczególnie autobusu – to niestety też jest sposób eliminacji ze wspólnoty. A my coraz bardziej wrastamy w te ograniczenia, przyzwyczajamy się do nich, traktujemy je jako część rzeczywistości.
Dopóki jeździmy autem dopóty jest ok ale przecież brak tej możliwości nie może nas eliminować z obiegu obywatelskiego. Sami widzimy, że nie jest istotne czy mieszkamy na wsi czy w dużym mieście – jako duża część społeczeństwa stopniowo jesteśmy eliminowani wbrew wszelkim deklaracjom, że stajemy się społeczeństwem otwartym na ograniczenia. Jeśli do tego dochodzi jeszcze trudność z opanowaniem nowych technologii (a przecież nigdzie nie ma powiedziane, że mamy obowiązek opanowania tych technologii) lądujemy na marginesie społecznym.
Hugo Steinhaus napisał: „Na starość jest młodość potrzebniejsza niż za młodu”
Ale też warto wspomnieć powiedzenie Platona: „Ten kto ma spokojne, pogodne usposobienie, łatwiej przyjmuje starość.”
Policzyłam do dziesięciu i napisałam - to co wyżej - dla NAS - Renata Gryglaszewska
3 lutego 2024
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969