Moje wspomnienie o Romanie.
Wspomina Jerzy Jossé
Romana Kulikowskiego poznałem w czasie zajęć w studium wojskowym w 1965 lub 1966 roku. Sięgając wstecz pamięcią Roman zawsze kojarzy mi się z Lotkiem Kittayem, albowiem stanowili wówczas nierozłączną parę kolegów. Będąc prowincionariuszem prudnickim traktowałem ich jako arystokratów naszego roku.
Bliżej poznałem Romana na obozie wojskowym w JW. 1607 w Opolu w miesiącu czerwcu i lipcu 1969 roku. Wraz z Lotkiem stworzyliśmy zespół artystyczny, którego zadaniem było przygotowanie występu w związku z przysięgą wojskową, którą wówczas składaliśmy. Roman, który dysponował dobrym, mocnym głosem został przez Lotka wcielony w skład chóru i na jedynym zachowanym zdjęciu z przysięgi stoi w pierwszym rzędzie chórzystów na przyczepie samochodowej imitującej estradę.
Pamiętam, że któregoś czerwcowego wieczoru z amfiteatru słychać było melodię wykonywanych tam piosenek. Romkowi zaszkliły się oczy, gdy Skaldowie wykonywali swój wielki przebój „Piękna wiolonczelistka”.
Roman samorzutnie objął funkcję kierownika naszych zjazdów i był powszechnie akceptowany przez wszystkie Koleżanki i Kolegów. Ambicją Romka było wyszukiwanie Koleżanek i Kolegów, którzy przewinęli się przez nasz rok, a także organizacja zjazdów atrakcyjnych i w zmieniających się miejscach. Jaga widząc zaangażowanie małżonka pokpiwała, że założył biuro podróży „Romuald Kulikowski”.
Romek, tonem nieznoszącym sprzeciwu, wydawał mi polecenia przygotowania tekstów piosenek, tekstów wierszy i zwracając się do mnie używał charakterystycznego dla siebie określenia „Piękny”. Wszystkie polecenia kierownika starałem się wykonywać w wyznaczonym mi terminie, w taki sposób, aby zyskać akceptację szefa.
Wszyscy widzieliśmy jak coroczne zjazdy podbudowywały go zdrowotnie. W czasie życzeń świąteczno-noworocznych, które składaliśmy mu razem z Ewą powiedział „obym dożył tylko do Gliwic”.
W piosence „Sześć i dziewięć” poświęciłem Romanowi zwrotkę:
„On jak Ojciec jest troskliwy,
Nie zna lipy oraz zgrywy,
Zjazd nam zrobi gdzieś na Fidżi,
To Romeo jest Kulidżi”.
Zastanawiając się nad odejściem Romana myślę, że wezwali go do siebie absolwenci spotykający się na niebieskim uniwersytecie, przecież im, też brakuje Kierownika. Romciu chciałbym pożegnać Cię strofami wiersza Kazimierza Winklera „Czas pożegnań”:
„Jest czas pożegnań chwila rozstań,
Których uniknąć się nie uda,
Taką wyznaczył drogę los nam,
I taki drogi kres po trudach.
Żegnajmy pół drgającą przestrzeń,
I chmury słońcem nasycone,
I mgłę, co nie opadła jeszcze,
I ognisk niewygasły płomień.
I wiotkie sarny pożegnajmy,
W ostrej zieleni łąk śródleśnych,
Majową noc, świt niezwyczajny,
Z głuszcowej wywróżony pieśni.
A naszym tropem dniem i nocą
Ktoś się przesuwa bez szelestu.
I dobrze wiemy kto, i po co,
Nie mamy przecież lat dwudziestu.
Ale nas nie przestraszy nic już,
Co się przed ludzkim wzrokiem kryje.
Tyle się już przeżyło w życiu,
że i śmierć jakoś się przeżyje”.
Romciu, niech Ci ta wrocławska ziemia lekką będzie.
Sit tibi terra levis. Jerzy Jossé
Przypominamy: Pogrzeb naszego kolegi Romana odbędzie się 30 stycznia 2023r. (poniedziałek) o godzinie 12/00 na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu ul Grabiszyńska 333. Absolwenci Prawa 69
25 stycznia 2023
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969