Absolwenci 69
aktywnie włączyli się po przeczytaniu
„Prolegomeny do umykających słów”
Zapraszałam 19 stycznia 2021 do wyszperania z pamięci słów i rzeczy, które za naszego życia „uciekły” z naszego słownika i otoczenia. Chodziło o to by przypomnieć sobie słowa, przedmioty, które były w użyciu za czasów naszej młodości i często zginęły nie tylko ze słownika ale często też z rzeczami, które zniknęły z naszego otoczenia. Przypomnijmy sobie: http://absolwenciprawa69.pl/kategoria.php?artykul=206&kat=2
Cieszymy się bo przesłaliście sporo „umykających” słów i przedmiotów.
Rozpoczął Staszek Shpetner. Uzupełniając pojęcie „biglarz” drwiącym tekstem piosenki (jak pisze: „wyprodukowanej najprawdopodobniej przez aktyw ZMP, który postrzegał przedstawicieli "b" i "b" jako element reakcyjny i wrogi PRL”):
A oto tekst:
"Biglarz buty ma zamszowe,
I skarpetki kolorowe,
Spodnie wąskie niby gacie,
Tłustą plamę na krawacie."
Ponadto dodaje: „I z zupełnie innej półki. Zastanawiam się czy dzisiejsze młode pokolenie wie co się kryje za "niewinną" propozycją handlową, "kup pan cegłę", tak częstą wtedy w odbudowywanych a zrujnowanych wojną miastach jak np.: Warszawa czy Wrocław, a niemającą nic wspólnego z dziedziną deweloperską.” Staszek Shpetner
Karol Wronecki przysłał sporo propozycji ale ustaliliśmy, że część z nich wynika z znacznego oddalenia od Polski i niezupełnie jest „znikającymi słowami”. Przykładowa „calówka” wcale nie zanikła a wręcz stanowi ciągły element oprzyrządowania naszego Pana Majstra, który po wielokroć podczas remontu czy budowy mówi: „Gdzie jest moja calówka” tak więc szuka, tak jak szukał przed laty swojego nieodzownego narzędzia. Tak też „esencja” jako napar herbaty w czajniczku, który się potem dolewało do gorącej wody nie została wyparta zupełnie przez herbatę „w torebce”.
Faktycznie nie jest w użyciu następne pojęcie przytaczane przez Karola: „przyzba” zamiast ganek. Używało się tego pojęcia na wsi, w tej chwili przynajmniej na zachodzie, pojęcie przyzba wyszło z użycia. Kolejne: „adapter - zamiast gramofon” – mnie się wydaje, że również „gramofon” jest archaiczny – teraz używamy raczej pojęcia „odtwarzacz”.
Powiedziałabym, że w czołówce pojęć umykających znajdzie się przypomniany przez Karola „ortalion” – jako substytut płaszcza a ja dodałabym do tego z kategorii odzieżowej - koszulę „non-iron”. Karol dodaje: „meblościankę z NRD, na której na Powstańców Śląskich stało cenne radio Grundig z czterema głośnikami”. Faktycznie pojęcie „meblościanki” wyszło z użycia co nie znaczy, że sam sposób zagospodarowania ścian nie jest stosowany. Kolejne przytaczane przez Karola pojęcia mają charakter regionalny: „szleka z glancem” - słodka bułka polana lukrem (poznańskie). Natychmiast sprawdziłam u osób mających związki z „poznańskiem” (komputer podkreśla mi to słowo jako archaizm) - „szleka z glancem” jest w użyciu tak jak „modra kapusta” przypisywana błędnie przez Karola poznaniakom – jest to dalej w użyciu określenie śląskie – w całej Polsce sprzedawana jest „Modra kapusta” w słoikach. No i na końcu Karol faktycznie zademonstrował znaczne oddalenie od częstych określeń podając jako zanikające słowo „przepalankę” czyli domową nalewkę - nie będę podawała składu bo Internet daje długą listę przepisów na „przepalankę” jak najbardziej nadającą się do użycia nie tylko w mowie ale i w konsumpcji.
Romek Kulikowski dołącza sporo słów i zabaw – w tym miejscu same słowa z tamtych lat zapomniane i w teraźniejszości raczej nie używane: „wichajster, kołchoźnik, huncwot, swołocz, ladaco, wałkoń, ciemięga, miglanc, fatygant, makagigi, wyrób czekolado - podobny, wydudlić itd. Myślę, że wszyscy Absolwenci 69 będą mieli trafne skojarzenia odnośni znaczenia tych słów. Na kolejne zapomniane i nie używane słowa czy zwroty daję szanse innym. Serdeczności, Romuald.”
Romek dołączył jeszcze sporą, interesującą listę „Zanikających gier” dziecięcych (i nie tylko) ale to już w następnym artykule.
Bardzo do zadania przyłożył się Jasiek Kumor podając listę nazw przedmiotów, które wyszły z użycia – i tym zaczynamy następny temat „Zagubione przedmioty” – będziemy tą listę rozwijać w następnych artykułach – dlatego już dzisiaj zapraszam Was do szukania „zagubionych przedmiotów”. List Jaśka przytaczam w całości:
„Drodzy, przesyłam parę uwag na temat rzeczy /narzędzi/ i ich nazw, które nie występują w powszechnym użyciu, w oparciu o własne obserwacje i doświadczenia z lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia z północnych terenów powiatu krośnieńskiego. Na wstępie muszę zastrzec, że tereny te nie posiadały dobrej infrastruktury: brak elektryczności (elektryfikację zakończono w latach 1958-59), szutrowe drogi, brak wodociągów i kanalizacji, trudno dostępna komunikacja publiczna, wiele budynków mieszkalnych i gospodarczych krytych strzechą, rozdrobnienie gospodarstw rolnych. Podane warunki społeczno-gospodarcze powodowały, że miejscowa ludność w swoim bytowaniu posługiwała się prostymi narzędziami, aczkolwiek skutecznymi, ale wymagającymi znacznego wysiłku fizycznego. W dalszej części pominę opisy techniczne używanych narzędzi, które są dostępne na stronach Wikipedii.
Należały do nich: sierp, cep, tara, kijanka, cebrzyk, nosidło, konew.
Sierpami żęto przede wszystkim zboża, szczególnie żyto, którego długa i twarda słoma służyła do wyrobu kiczek będących materiałem na strzechy. Zaznaczam, że zboża żęto wtedy głównie przy pomocy kos przez kosiarzy i odbierających ściętą roślinę.
Cepem młócono zboża, koniczynę, groszek i bób. Omłoty zboża miały następujący przebieg: Na klepisku w stodole rozkładano snopy w dwóch rzędach kłosami skierowanym do środka i obijano je cepem z obydwu stron. Później snopy rozwiązywano w celu pełnego wymłócenia ziarna. Uzyskany urobek czyszczono drewnianymi grabiami z dłuższych kawałków słomy, zgarniano w jedno miejsce, młynkowano i zsypywano drewnianymi szuflami do płóciennych worków, oddzielając ziarno dobre od gorszej jakości (pośladu).
Tara metalowa lub drewniana oraz kijanka (nieduży kawałek deseczki) służyły do ostatecznego usuwania brudu z wygotowywanej pościeli i grubszej odzieży. Kijanki gospodynie używały przy płukaniu prania w potoku lub rzece.
Cebrzyk zrobiony z drewnianych klepek opasanych metalową lub wiklinową bednarką służył do prania pościeli i odzieży, przygotowywania paszy dla zwierząt, mycia naczyń, do czynności higienicznych ludzi (oczywiście osobny dla nich), przenoszenia i przechowywania płodów rolnych.
Nosidło miało na celu ulżenie wysiłkowi człowieka w przenoszeniu wody i różnych materiałów w terenie nierównym gruntowo, ponieważ ciężar był rozłożony po równo na obie strony ciała.
Konew - naczynie przeważnie z klepek drewnianych, służyło do przetrzymywania i przenoszenia wody i innych cieczy.
Żarna, które służyły do ręcznego przemiału ziaren żyta i pszenicy. Z przemiału uzyskiwano razową mąkę do wypieku chleba i zarobienia ciasta na "zacierkę" (rwane kluski) do zagotowania w wodzie lub mleku, a także jako dodatek do paszy dla zwierząt gospodarskich.
Powyższe stanowi dowód na dokonanie się olbrzymiego skoku cywilizacyjnego za naszego długiego już życia. Z pozdrowieniami -JK”
„Zaginione przedmioty” i „zaginione gry i zabawy dzieci” w następnym artykule – zapraszam do przesyłania kolejnych terminów związanych z tymi hasłami.
Opracowanie Renata Gryglaszewska
Ilustracje przesłał Kornel Kapołka (źródło Internet)
3 lutego 2021
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969