Z Kanady pisze
dla nas Karol Wronecki
Spojrzenie na wirusa z Ameryki Północnej
Książki - mam na stole elegancko ułożone może 25 tomów nagromadzonych przez lata, które mają być kiedyś przeczytane ale to „kiedyś” coraz bardziej się odsuwa w czasie. Odkurzam je niekiedy i oglądam z dumą. Teraz nareszcie złapałem jedną i czytam Gregora Thuma „Obce miasto, Wrocław 1945 i potem”. Niemiecki historyk, obecnie uczący historię Europy na amerykańskim uniwersytecie, bardzo ładnie opisuje czasy, gdy z dnia na dzień z Breslau zrobił się Wrocław i co z tego wynikło dla Polaków i Niemców. Polecam wszystkim Breslauerom.
Dyscyplina – Kanadyjczycy są nadal dość solidarni, zdyscyplinowani, ufający swoim politykom, przez co dobrze wychodzimy w porównaniu z super indywidualistycznymi Amerykanami, którzy z okazji wirusa rzucili się kupować więcej broni. Mieli jej już w domach może 350 milionów sztuk – nikt naprawdę nie wie ile - teraz będzie więcej. To jednak co obserwuję u nas od trzech miesięcy zdumiewa. Ludzie siedzieli karnie w domach, ulice były kompletnie puste, a gdy znalazły się tam dwie osoby, omijały się wielkim lukiem, stali spokojnie w kolejkach przed sklepem, zakrywali usta czym mogli. Ponieważ nie można tak bez końca, teraz, gdy coraz mniej ograniczeń, ludzie zrobili się odważniejsi.
Chiński wirus – jest to Covid-19 czy po prostu chiński wirus? Spróbuj użyć tego drugiego terminu a natychmiast odzywają się apostołowie politycznej poprawności aby zaprzeczyć tej oczywistości. W marcu jakiś adwokat i prezes stowarzyszenia prawników kanadyjskich chińskiego pochodzenia zamieścił długi artykuł o tym jak to tutejsi Chińczycy cierpią męki z powodu używania tego pojęcia. „Choroba nie zna granic” apelował, tylko nie wspomniał, że to stalinowski system ChRL doprowadził do tego, że w ciągu trzech miesięcy z sześciu przypadków zrobiły się dwa miliony. Nikt nie ma nadziei, że ktoś wystawi Chinom rachunek za te tryliony strat, które w końcu oni wywołali.
Helena – to 80 letnia i samotna wdowa po polskim adwokacie. Coraz gorzej widzi, mieszka w dużym domu w dobrej okolicy i polega na moich dostawach jedzenia i czego tam jeszcze. Kiedyś robiliśmy zakupy razem bo była to dla niej okazja by wyjść z domu ale trwało to zbyt długo i do tego miała dziwny zwyczaj wołania po polsku przez cały sklep „Karolku, pamiętaj sprawdzić datę ważności śmietany!”. Wiem dobrze co potrzebuje wiec teraz sam kupuje i przywożę jej ulubione produkty. Ponieważ przed laty śpiewała i tańczyła w zespole Śląsk, wita mnie radośnie wyśpiewując własną piosenkę, która zaczyna się od słów „Witaj, witaj, ty mój aniele”. Tak oto na starość nabrałem cech nadprzyrodzonych.
Zakupy – gdy wirus przejdzie, jedna z konsekwencji będzie upadek kilku znanych firm handlowych, które już ledwo zapiały a teraz są zamknięte podczas, gdy fortuna właściciela internetowego sklepu Amazon właśnie wzrosła o 25 miliardów dolarów. Pozostaje otwarta sieć wielkich jak hale produkcyjne sklepów firmy CT dla, której pracuje córka i gdzie oferowanych jest ponad 20 tysięcy produktów - od opon samochodowych do papieru toaletowego. Sprzedaż tam wzrosła o 40%, najbardziej popularne są: środki czyszczące, broń myśliwska, artykuły do ćwiczeń w domu oraz … bidety!
Socjalizm – nagle wszyscy zrobili się wielkimi zwolennikami państwa opiekuńczego. Nie ma już psioczenia na biurokrację, na deficyty budżetowe, podatki czy państwowy dług, nikt nie żąda aby państwo zostawiło gospodarkę bo niewidzialna ręka rynku swoje zrobi. Teraz wszyscy wyciągają ręce po rządowe zasiłki, subwencje, bezzwrotne pożyczki, od linii lotniczych do farmerów i artystów scenicznych. Gdy kryzys się wreszcie skończy, suma tych zasiłków w Kanadzie może osiągnąć 200 miliardów dolarów, które będą spłacać następne pokolenia. Jakoś nikt nie zadaje podstawowego pytania – dlaczego mamy dawać cokolwiek ludziom czy firmom, które nie potrafiły przez lata oszczędzić na czarną godzinę? A teraz jest właśnie ta godzina.
Pogoda we Wrocławiu – w marcu czy w kwietniu wywoływała zazdrość bo na południu Kanady była smętna i zimna wiosna. Ledwo termometr osiągnął dziesięć stopni zaraz spadał do pięciu i wiał zimny wiatr. Ptaki były zmarznięte i zdezorientowane, rośliny które wyszły spod ziemi nie wiedziały co ze sobą robić a starzy rowerzyści nadaremnie czekali na cieplejsze dni. Smutno było więc nie tylko z powodu wirusa. Maj natomiast przyniósł wiosnę, więc i ptaki i starzy pedałowcy zadowoleni.
Jedzenie i picie – ktoś powiedział, że po wirusie połowa z nas będzie lepszymi kucharzami a druga polowa popadnie w alkoholizm. Coś w tym jest – gotujemy więcej, bardziej wykwitnie i jemy to wszystko bez umiaru. Internet roi się od ludzi, którzy zaczęli robić eksperymenty typu pieczenie własnego chleba na zakwasie. Za to sprzedaż no i na pewno konsumpcja alkoholu wzrosły w Ontario prawie o połowę.
A na koniec: teorie spiskowe – krążą po ludziach jak szalone, biedne i skołowane głowy wymyślają cuda. A to, że wirus to chiński sposób na rzucenie świata na kolana, który się wymknął spod kontroli, a że jedna stażystka wyniosła wirusa z supertajnego (nigdy tajnego, zawsze super) laboratorium w Wuhan bo chciała zaimponować chłopakowi, a to że wirusa wyhodowali i podrzucili do Wuhan Amerykanie bo w listopadzie była tam drużyna sportowa armii USA.
Karol Wronecki Kanada
14 czerwca 2020
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969