Pod hasłem zdrowie samo nie przyjdzie,
trzeba o nie powalczyć
Jak co roku pierwszy weekend września spotykamy się w grupie, która do tej pory oddawała się różnym sportom – a to kajaki, wycieczki rowerowe, spacery po lesie i stawach, czasem woziliśmy się zaprzęgami konnymi a w tym roku siedzieliśmy przy stołach (czasem to też wymaga pewnego wysiłku).
21 osób zasiadło do stołu w piątek 31 sierpnia 2018 r. Ale na honorowym miejscu u szczytu ROMEK. Od 8 lipca „trzymaliśmy kciuki” ponieważ od naszego szefa Zjazdów Dużych w tym dniu otrzymaliśmy polecenie, które w całości brzmiało tak: „Idę na klinikę 9 bm. i zakładam, że ciąć będą we wtorek lub w środę. Trzymajcie kciuki”. Polecenie to polecenie. Trzymaliśmy i dodawaliśmy energii wyglądając codziennych komunikatów od Jagusi. Sieć poczty „podaj dalej” objęła wszystkich zainteresowanych stanem zdrowia naszego Szefa, czyli Absolwentów 69” bo przede wszystkim to troska o kondycję ale też troska o przyszły zjazd nam przyświecała, bo do rugania nas potrzebna jednak kondycja głównodowodzącego. Na jednej operacji się nie zakończyło jeszcze dwukrotnie to powtarzano ale jak mawia nasz kolega Edward: „Jak się pacjent uprze to i służba zdrowia mu nie zaszkodzi”. 3 sierpnia puściliśmy z ulgą kciuki ponieważ komunikat już od Romka głosił: „Dzisiaj dostałem trójkołowca zamiast cudownego czterokołowca, dzięki któremu zacząłem przebierać nogami. Jak tak dalej pójdzie to wyjadę hulajnogą. Żeby jeszcze trochę sił przybyło to dam radę wszystkiemu”. Tak więc wszystko trwało miesiąc a na spotkaniu w Rudzie Romek opowiedział nam o bodźcach, które go mobilizowały do walki. W centrum tego „dobrego celu” była oczywiście Jagusia, która cały czas nas bez najmniejszego zniecierpliwienia informowała o postępach w osiąganiu zdrowia. W związku z tym Kapituła Zgromadzenia Absolwentów przyznała Jagusi tytuł Honorowego Absolwenta 69. Tak nawiasem mówiąc Romek doszedł już do siebie bo wczoraj mnie już po kątach rozstawiał.
Dobry cel przede wszystkim nas mobilizuje i to musimy mieć stale na uwadze.
A przy stole w Rudzie Milickiej zasiadło przynajmniej kilka osób, które w ostatnim roku założyły sobie, że muszą osiągnąć „dobry cel”. Nie będziemy ich wywoływać do tablicy bo już się zmobilizowały czego dowodem jest przyjazd na jesienne spotkanie. Dołączył do tego „dobrego celu” jeszcze Staszek, który chciał się przekonać o sprawności naszej milickiej służby zdrowia i dzielnie wszystko znosił. Wczoraj raportował, że też już „dobry cel” osiągnął.
Biorąc to wszystko pod uwagę tym razem trochę więcej posiedzieliśmy przy stole ale wszyscy byli dziarscy i nawet pierwszy wieczór zakończyliśmy tańcami i wspólnymi śpiewami, dla których właściwy poziom muzyczny zapewniał nam Edwarda.
Ognisko wieczorem płonęło jak zwykle.
Ps. Czasem coś trzeba było pod stołem odsczekać zgodnie z tradycją niedowiarków - zdj. 16
15 wcześnia 2018
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969