Refleksje i wspomnienia
Absolwentów69
Prosiliśmy Was byście podzielili się z nami tym co w czasie niepewności i izolacji było dla Was ważne, trudne, niespotykane.
Dzwoniłam do części osób, pisał Tadeusz na naszej stronie zapraszając byśmy spotykali się wirtualnie w większym gronie – widząc i słysząc się. http://www.absolwenciprawa69.pl/kategoria.php?artykul=175&kat=2. Romek zapraszał mailami pisząc: „Chcemy ten czas i fakt udokumentować w pewien sposób na naszej - (Waszej) stronie internetowej. W związku z tym prośba abyście zrobili sobie telefonem fotografię w zbliżeniu lub półzbliżeniu z maską na twarzy i przesłali redakcji. (…) Gdyby komuś starczyło jeszcze trochę weny twórczej, to mile widziane byłoby też parę krótkich osobistych reminiscencji na temat tego osobliwego czasu.”
Technika (czasem pod dyktando Tadeusza) umożliwiła spotkania wirtualne sporej grupie osób. Kilkanaście osób przesłało swoje „zamaskowane” zdjęcia, no i bardzo cenne – niektórzy z Was dołączyli krótkie refleksje o tym czasie i swoim w nim miejscu.
Chcieliśmy w taki sposób wyrównać brak możliwości spotkania się na corocznym czerwcowym zjeździe. Wydaje się, że równie ważne jest zapisanie kawałka niecodziennej historii z naszym uczestnictwem, niektóre szczegóły tak szybko ulatują z pamięci.
Postaram się zebrać Wasze osobiste refleksje w dwa artykuły ze względu na ograniczoną pojemność każdego artykułu. Kolejność jest wynikiem czasu nadesłania tekstów. R.G.
Zaczyna Radek Murzyn:
Czy zapamiętam ten czas? Pewne wydarzenia z tego okresu z pewnością tak. Te, które irytowały to z pewnością szturm na sklepy, spekulacja na wielka skalę, kłamliwe komunikaty o stanie przygotowań do pandemii, idiotyczna część obostrzeń, wykorzystanie tego czasu do walki politycznej itd. Lista zbyt długa by ją uzupełniać o kolejne karygodne zachowania. Piękne postawy to solidarność i pomoc zwykłych ludzi innym będącym w potrzebie oraz wspieranie służby zdrowia. W tamtym okresie też wspierałem swoją energią zwycięską walkę Romka z chorobą, która powtórnie go zaatakowała.
Osobiście w tym czasie najbardziej wkurzył mnie zakaz wstępu do lasu i kilkakrotnie celowo go łamałem. Czas wypełniałem "odgruzowywaniem" mieszkań i bardzo długimi spacerami. Na których wyszukiwałem zwiastunów wiosny. Pierwsze motyle, zawilce, pierwiosnki, listki na brzozach czy wygrzewająca się w słońcu żmija. Starałem się wymazać z myśli wizję strasznej śmierci przez uduszenie, która spotyka tych, którzy przegrali z koronawirusem. Radek
Marek Falko
W czasie pandemii było mi ciężko, a czasami bardzo ciężko, nie z powodu wirusa Covid-19 ale dlatego, że moja żona chorowała i trzeba było ją odwieść do szpitala i ze szpitala. Nadto mój syn lekarz przyjmował i leczył pacjentów normalnie jakby pandemii nie było. Musieliśmy się spotykać bo ja nie robię zastrzyków, a on tak. Więc nie trzymaliśmy reżimu. Po szpitalu przychodził do nas do domu. Nie zachorowaliśmy.
Jeszcze pracuję i pracowaliśmy zdalnie. Nawet to wychodziło. Nie było dla mnie nowością bo jak prowadziłem kancelarię to odkąd maile weszły do użycia to korzystałem z tego wynalazku. Oczywiście teraz inaczej bo dużo czynności wykonywało się ze smartfona, a nadto wideokonferencję. To nowość, przy poradnictwie prawniczym niezbyt dobra bo oczekują wiedzy nadzwyczajnej. Mimo pracy zdalnej dwa razy w tygodniu przyjeżdżałem do biura, aby wykonać pracę papierową, bo nadal jest potrzebna, szczególnie z użyciem pieczątek.
Renia bardzo dziękuję Tobie jeszcze raz za te ciepłe słowa o Halinie. Także bardzo dużo osób z naszego rocznika wysyłało mi maile i smsy z wyrazami współczucia. Byłem i jestem bardzo wzruszony i wdzięczny za te słowa wsparcia. Marek Falko
Staszek Shpetner
Koronawirus, ja i Izrael No cóż, ten wybryk natury zwany koronawirusem, spartaczył mi (oj, jak mi się chce użyć innego słowa!!) cały rok, a jak gorzej pójdzie to może i więcej. Pozbawił mnie tych wszystkich mniejszych i większych przyjemności, tak ważnych w naszym podeszłym wieku dla ciała i duszy. Nie pojechałem w tym roku za granicę i chyba już nie pojadę; przez ponad dwa miesiące nie byłem w restauracji; odwołano wszystkie prelekcje na różne ciekawe tematy, na które zapisałem się jeszcze w zeszłym roku; kino, teatr, koncert, wypad turystyczny w samym Izraelu - egzystowały tylko w marzeniach i nostalgicznych wspomnieniach. A do tego jeszcze grad różnego rodzaju zaleceń, w większości obligatoryjnych pod sankcją, a niekiedy sprzecznych i/lub wręcz idiotycznych, wydawanych przez nasze władze. Przykładowo mnie, ze względu na wiek, zakwalifikowano do grupy zagrożonych. Przez to obowiązywał mnie zakaz wychodzenia z domu na odległość większą niż 100 m., chyba że wyprowadzam na spacer psa (niestety nie mam) lub idę na zakupy do pobliskiego (nie dalej niż 500 m.) sklepu. W tym wypadku zastosowałem wrodzone mi nieposłuszeństwo i niepokorę wobec autorytetu i kontynuowałem moją aktywność sportową (prawie codziennie 6 - 7 km. forsownego chodu i pół godziny ćwiczeń na przyrządach), którą prowadzę od 8 miesięcy. Nie narażałem się przy tym zbytnio naszym władzom bo prowadziłem tą działalność przestępczą we wczesnych godzinach porannych, gdy jeszcze ciemno i bezludnie, a narzędzia praworządności jeszcze spały. Od tygodnia działania tego typu są już dozwolone, więc obecnie nie naruszam już prawa. Dodatkowe dolegliwości sprawia mi sytuacja polityczna w Izraelu, jaka wytworzyła się po ostatnich wyborach parlamentarnych. Są tacy, którzy zapisują to na konto koronawirusa, ale nie wszystkiemu on jest winien. Teraz jest już trochę luźniej, anulowano te najbardziej drakońskie (czytaj: absurdalne) zarządzenia, ale gdy ten wirus znów zaatakuje... Staszek Shpetner Tel Aviv, 29.05.20
8 czerwca 2020
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969