Ostatnie w tym roku
Tym razem trochę prędzej, nie przed świętami a już w listopadzie.
Przedstawienie w Teatrze Komedia „Nic nie gra”, jak zwykle wybrała nasza szefowa kulturalno – oświatowa Tereska Kozłowska, po czym niestety sama dostała „prezent” od NFZ w postaci wyjazdu do sanatorium. Romek Kulikowski i Wojtek Koncewicz zapewnili, że wszystko grało i odbyło się bez niespodzianek, co o tyle jest ważne, że absolwenci zjeżdżają się na półtora dnia z Gliwic, Opola, Bolesławca, Gorzowa, Zielonej Góry, Karpacza, Milicza no i oczywiście z Wrocławia. Jak mawia nasz kolega: „Jak kochają to przyjadą” – i przyjeżdżamy. Miało być nas 17 niestety oprócz Tereski nie było również naszego głównodowodzącego Romka, którego dopadła choroba (zdrowia życzymy), Wacławy, Justyny – stąd wniosek – trzeba częściej robić spotkania bo zbyt często „coś nam wypada”.
Restauracja Galicja bardzo udana, wspólny stół przygotowany czekał, cesarzowa Sissi ze ściany patrzyła, czas na rozmowy był a dania, które zamawialiśmy każdemu trafiały w gust. A później spacerkiem poszliśmy do teatru
Komedia w stylu angielskim „Nic nie gra” - H. Lewisa, J. Sayersa, H. Shieldsa - to splot absurdalnych przypadków. Nie wszystkim się podobała choć wydaje się, że „trzeba złapać konwencję” jak mówi nasza koleżanka Mimka. Bez wątpienia byliśmy na komedii ze wszystkimi tego konsekwencjami. Czy się podobało, czy nie to bez wątpienia trzeba mieć podziw dla wyjątkowej sprawności fizycznej aktorów niezależnie od ich wieku. Któż z nas skoczyłby bez urazu z poziomu balkonu, czy dał się trzasnąć drzwiami, lub odebrałby telefon nogą trzymając równocześnie spadający obraz itp. Ponadto wydaje się, że trzeba mieć sporo umiejętności aktorskich, by grać w sposób zamierzony jak amator, który dopiero uczy się sztuki teatralnej. Śmiejmy się dopóki nam wszystko gra.
22 listopada 2017
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969