Wojsko w anegdocie
Dalszy ciąg wspomnień Jurka Josse o wojsku – pierwszą część znajdziecie tu: http://www.absolwenciprawa69.pl/kategoria.php?kat=6
W trakcie naszego obozu do dowództwa jednostki wojskowej 1607 wpłynęło zamówienie z kolonii zorganizowanej dla dzieci we wsi, o ile dobrze pamiętam, Grudzice pod Opolem. Etatowy zespół muzyczny jednostki był na ćwiczeniach i zaproponowano nam, abyśmy zrobili oprawę muzyczną zabawy kolonijnej. Jednostka podstawiła samochód, na który załadowana została perkusja, oraz akordeon, na którym grał pianista Franek Marcinowski. W ekipie udział wzięli poza mną Lotek Kittay jako główny wokalista, Franek Marcinowski jako pianista – akordeonista, oraz szef naszej kompanii Heniek Krupka, który miał bardzo ważne zadanie, a mianowicie pomagał Frankowi przy obsłudze akordeonu. Franek potrafił grać w układzie klawiszy pianina i nie używał guziczków, których naciśnięcie wydawało dźwięki durowe. Akordeon został więc położony na krześle poziomo, na klawiszach grał Franek, a Heniek Krupka naciągał Frankowi dudy i sukcesywnie je przesuwał w kierunku Franka. Pozwalało to na wydobycie dźwięku akordeonowego i akompaniament do śpiewanych przez Lotka i przeze mnie piosenek. Lotek wyspecjalizował się w piosence Ray’a Charls’a i piosenki te cieszyły się u młodzieży kolonijnej dużym powodzeniem. Pamiętam, że w czasie przerwy w graniu oglądaliśmy lądowanie amerykanów na Księżycu.
Późnym wieczorem nakarmieni przez kierownictwo kolonii, powróciliśmy do koszar z pękającymi głowami.
Nasz drugi występ miał miejsce bezpośrednio przed zakończeniem obozu i również cieszył się bardzo dobrym przyjęciem wśród widzów.
Obóz kończył się egzaminami, o ile pamiętam z sześciu przedmiotów i egzamin ten miał charakter egzaminu oficerskiego, a żołnierze - wojskowo szkoleni studenci otrzymali tytuł Podchorążych Rezerwy.
W trakcie obozu z jak najlepszej strony dał się poznać mjr Jan Klimiato, albowiem był człowiekiem o bardzo dobrym sercu i był prawdziwym przyjacielem młodzieży.
Z obozu pamiętam zdarzenie, które mogło się skończyć wielką awanturą i ogromnymi konsekwencjami. Dowództwo obozu zorganizowało zajęcia na poligonie w Łambinowicach przy dużym zaangażowaniu sił i środków. Batalion nasz został wyposażony w bojowe transportery opancerzone (BTR-y) i plan ćwiczeń przewidywał organizację ataku na pozycje nieprzyjaciela, a popołudniu organizację obrony w przypadku ataku nieprzyjaciela. Lotek Kittay pełnił obowiązki dowódcy naszej kompanii, a ja dowódcy plutonu. Pierwsza część ćwiczeń wypadła bardzo dobrze i wraz z Lotkiem zostaliśmy zwolnieni z konieczności udziału w drugiej części ćwiczeń (obrona). Zaopatrzyliśmy się w piwo i wino, które z lubością spożywaliśmy leżąc na trawie w lipcowym słońcu. Lotek – jako dowodzący batalionem, był zaopatrzony w rakietnicę wraz z nabojami. Po spożyciu posiadanych trunków kilkakrotnie wystrzeliliśmy rakiety nie zdając sobie sprawy z faktu, iż kompletnie zaburzą one przebieg ćwiczeń popołudniowym. Przy dużym zaangażowaniu oficerów studium wojskowego, wzmocnionym nabytą naszym sumptem gorzałą, udało się nadciągający konflikt zażegnać.
4 lipca 2015
Copyright © 2014 | Łukasz Parysek & Absolwenci Wydziału Prawa 1969